20 Lat Galerii Dużej – Królewski Festiwal Artystyczny, Gniezno
Podobnie jak wiele innych Pigmalionowych realizacji, ten happening wynikł z chęci prowokacji, do której nas skłoniła smutna historia Gniezna. Miasto królewskie i w pewnym sensie duchowa stolica Polski — a przynajmniej bardzo ważne miejsce na mapie z najważniejszymi ośrodkami kulturowymi naszej ojczyzny — spadło do poziomu zaściankowej mieściny ze sporym bezrobociem, a więc nieuchronnie stało się miastem o wyraźnie widocznej obecności menelstwa. Od tej konstatacji bliziutko już do pomysłu tej akcji, bo przecież każdy menel, każdy kibol czuje się królem, lokalnym władyką. Stąd koncept polegający na zderzeniu królewskiej korony z kijem bejsbolowym zamiast berła i innymi kibolskimi atrybutami, takimi jak dres czy adidasy.
Zaproszono nas do Gniezna, ponieważ odbywał się tam Królewski Festiwal Artystyczny, a Galeria Duża świętowała dwudziestolecie działalności. Po raz pierwszy zostaliśmy wtedy zaproszeni jako teatr uliczny. Ucieszyło nas to bardzo, bo do tego w gruncie rzeczy sprowadzają się nasze happeningi. Przecież tworzenie przez nas rzeźby jest rozwojem pewnej akcji, której dalszy ciąg próbują odgadywać widzowie, podobnie jak całościową wymowę realizacji, jeżeli była opracowana z wyraźnym zamiarem przekazania pewnego komunikatu.
Flankujące amorki nawiązujące do tradycyjnych realizacji artystycznych ukazujących osoby królewskiego pochodzenia miały podkreślać szyderczo-smutną wymowę realizowanej rzeźby. Nasze amorki pochodzą z podwórka, o czym świadczą ich pozy i gesty. Jeden palił papierosa. Z królewskiej postaci pozostało w sumie tyle, ile się zachowało z królewskiego miasta.
Nasze akcje nie mają charakteru politycznego, ale w moim przekonaniu muszą się jakoś odnosić do codziennej rzeczywistości, to nieodzowne, jeśli mają prowokować, poruszać czy skłaniać do myślenia, a polityka jest przecież niezmiernie istotnym elementem naszej rzeczywistości.
Nasza praca nie wpisuje się w rzeczywistość w taki sposób, że wyraża ocenę konkretnego programu czy ugrupowania politycznego, ale zwraca uwagę na problem schodzenia małomiasteczkowej Polski na margines i pauperyzacji po przemianach ustrojowych. Nasza realizacja nie miała być głównie szyderstwem czy tylko szyderstwem, miała w moim zamierzeniu zwrócić uwagę na trudną kwestię społeczną.
Chciałbym tu podkreślić, że wszystkie akcje Pigmaliona były próbami. Nasze happeningi to próba osobistego wyrazu, przymiarka, ćwiczenie warsztatu. Gramy sytuacjami, konwencjami, ale te akcje nie są wydarzeniem rozgrywającym się wyłącznie na planie osobistym. Szalenie istotne jest również to, że te akcje są przygotowaniem. Są jak szkice Michała Anioła. Oczywiście nie zamierzam porównywać naszych realizacji z twórczością Michała Anioła — przecież te szkice należą do najważniejszych rzeczy w historii sztuki — lecz o pewną wspólną cechę. Jego szkice zawierają w sobie wszystko, co znajdzie się w końcowej pracy, ale nie są obarczone chęcią przekazania rzeczy najistotniejszej, przesłania. Nasz kibolski król też pozostaje w pewnej mierze otwartą realizacją. Nietrudno byłoby o pewne domknięcie, konkluzję, że przez wejście Polski do Unii Europejskiej doszło do marginalizacji miasteczek, co doprowadziło do nasilenia kibolskiego nacjonalizmu. Myśmy tego jednak tak nie domknęli, można bowiem pozostać na poziomie zabawy, pozostawiając odbiorcom róźnorodne konstatacje. Przypomina to trochę kompozycję na zamówienie, w której nie ma jeszcze końcowych drobnych smaczków ujawniających nastawienie autora.