Heppening rzeźbiarski na 90-lecie ASP Poznań, Plac Wolności, Poznań
Zaproponowano nam zorganizowanie happeningu rzeźbiarskiego, który uczciłby 90 lat działalności poznańskiej uczelni artystycznej. Jednocześnie wskazano przy tym zaproszeniu konkretne miejsce. Ten happening stanowi dobrą ilustrację nieuchronnej konieczności poszukiwania kompromisu między dążeniem do pełnej swobody kreacji a wymogami narzucanymi przez organizatorów lub przez wskazane miejsce.
W pewnym wymiarze nasza akcja została wpisana w ówczesny kontekst społeczno-polityczny, czy raczej należałoby powiedzieć, że ten kontekst stał się pewnym punktem wyjścia. Był to okres rozliczania wielu autorytetów ostatniego okresu i kwestionowania mitów. Stąd wzięła się podstawowa koncepcja naszej rzeźby. Dwaj mężczyźni próbują się z olbrzymim posągiem i starają się go obalić, ciągnąc za delikatną tasiemkę. Starałem się pokazać, że każda nowa idea — każda, bez wyjątku, ten społeczno-polityczny kontekst był w gruncie rzeczy tylko pretekstem — wymaga odrzucenia poprzednich, przy czym koncepcja nowa musi być dostatecznie silna, aby mogła zapanować.
Ponownie zdecydowałem się na ujęcie chwili pewnej rozwijającej się akcji, uważając, że ta akcja zwiększa dynamikę naszego działania, dochodzi bowiem do spotęgowania ruchu.
Wspomnę przy okazji tej akcji o naszym istotnym założeniu. Zaproponowano nam odlanie tych rzeźb, co zdecydowanie odrzuciłem. Wspomniałem w opisie pierwszej naszej akcji, że wszystkie nasze rzeźby po happeningu niszczymy. To prace, które należy oglądać przez moment, ujrzeć jak chwilową scenę rozgrywającą się na ulicy. Kiedy ktoś przygląda się dłużej i uważniej, zaczyna zwracać uwagę przede wszystkim na niedociągnięcia. Nie zakładaliśmy takiego finału, przypadek za nas zrządził doskonale. W przestrzeni miejskiej rzeźby muszą być duże, mieć mniej więcej 2,8 metra wysokości, aby mogły wyglądać naturalnie. Konstrukcja okazała się za słaba i w pewnym momencie zaczęła się łamać. Nie obalono pomnika Mickiewicza. Ocalał.